poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 8 ,, Wszystko wydaję się jak dawniej ''

Skończyło się. Męka się skończyła. Ale ja nie wiedziałam, że podczas snu można cierpieć. Chciałam się wybudzić, ale nie mogłam. To było straszne. Te głosy takie przerażające, ale czy się bałam? Nie, nie bałam się ich. Wiedziałam, że nic mi nie zrobią, bo jestem im potrzebna, ale nie tylko ja. Można powiedzieć, że ten koszmar dał mi dużo do myślenia. Tak dużo pytań. Tak wiele ich się nazbierało, ale jedno jest najważniejsze jak ja mam im pomóc? Co zrobić? Jak zrobić?
Spojrzałam na telefon. Okazało się, że jest godzina trzecia w nocy. Postanowiłam jeszcze się zdrzemnąć.
                                                             *-*-*-*-*-*-*
Obudziłam się. Byłam zadziwiająco wyspana. Pierwszy raz od dowiedzenia się prawdy. Chciałam wstać z łóżka, ale było zadziwiająco szerokie. Otworzyłam moje zamknięte oczy. Okazało się, że leże na podłodze. Zaczęłam się śmiać. Nagle do mojej sypialni weszła przerażona ciocia, a jak mnie zobaczyła to wyraźnie się uspokoiła i sama wybuchła śmiechem. Gdy się uspokoiłyśmy zapytałam co jest powodem jej nagłego wtargnięcia do mojego królestwa. Odpowiedziała, że usłyszała niepokojące dźwięki i myślała, że coś mi się stało. W tym momencie byłam oburzona, że niby dziwnie się śmieję. Udawałam obrażoną, powiedziałam foch i poszłam do łazienki. Umyłam się, rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone i wróciłam do pokoju by poszukać czegoś do ubrania. Oczywiście nie mogłam się zdecydować. W końcu nałożyłam na siebie krótkie niebieskie spodenki i biały crop top z napisem. Udałam się do salonu. Usiadłam na skórzanym, jasnym narożniku, który stał naprzeciwko telewizora. Za nim była brązowa ściana, a reszta ścian w pokoju dziennym była biała oprócz jeszcze kominka, który także był w kolorze brązu. Przed kanapą była czarna ława. Z kuchni usłyszałam głos chrzestnej, żebym do niej przyszła i odebrała swoje śniadanie, którym były tosty. Gdy zjadłam dałam talerz do zmywarki i udałam się w stronę drzwi wejściowych. Krzyknęłam cioci, że wychodzę. Wzięłam jeszcze szybko nerkę*, a do niej spakowałam telefon, jakieś drobne i gumy do żucia. Wyszłam z domu. Stety lub niestety historia lubi się powtarzać....
nerka- mała torba zapinana na pasie?


                                     ---------------------------------------------------------------
Dawno mnie nie było, ale mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta.
pozdrawiam
alek-sandra

1 komentarz: